ANATOMIA ZŁA

Scenariusz: Jacek Bromski

Reżyseria: Jacek Bromski

Podziwiam poczucie humoru i dystans autora, który zatytułował swój film w taki sposób, w jaki wszyscy krytycy zatytułują jego recenzje. Jacek Bromski jest dla mnie fenomenem. Ale nie powiem dlaczego, bo jest szefem SFP, do którego będę wkrótce aplikować.

Początek filmu, Lulek od razu dostaje zlecenie. Nie może odmówić, jest stawka, jest intryga. Bardzo mi się to podoba. Minęło kilka minut, a już jest lepiej, niż w większości filmów pokazywanych w Gdyni: wiem, o co chodzi.

Lulek dostał misję, ale zamiast zacząć ją ogarniać, wdaje się w kolejne sceny ekspozycyjne. Po co dzieciaki z piłką? Po co ta prostytutka? Nie pokazują mi go w nowym świetle, nie rozwijają też intrygi. Dziwne wyhamowanie akcji. Doceniam jednak szczerość tych niepotrzebnych scen. Zdaje się, że autor mówi w ten sposób widzowi: „Myślisz, że wiesz, o co chodzi? Że wszystko będzie ładnie, pięknie i z sensem? Ty naiwny widzu polskiego filmu, ty!”

Lulek zabija sąsiadkę, oszukuje Staszka. To jest ciekawe. Tylko że to ma być nasz bohater. Jeśli on nie ma skrupułów i jest egoistą, to ja nie mam do niego sympatii. Jest jak szczur, który poświęci wszystkich, żeby samemu nie utonąć. Gdyby chociaż cierpiał przez to, gdyby przeklinał swój los i tego prokuratora, że musiał tę niewinną sąsiadkę zabić. Ale on nie ma z tym problemu. Jest złym człowiekiem. Ciekawi mnie, czy uda mu się zabić szefa CBŚ, ale emocjonalnie jestem zdystansowany.

Dużo bliżej mi do Staszka, który mógłby być głównym bohaterem, ale nie jest nim. Pierwszy powód jest taki, że z niezrozumiałego powodu cały początek opowiadany jest z perspektywy dziennikarza, który wkrótce potem ginie. Dlaczego to nie jest z perspektywy Staszka? Albo chociaż Lulka, który wszystko to ogląda w telewizji? A, wiem dlaczego. Bo tak łatwiej. Co z tego, że to bez sensu, ważna jest informacja, a nie postać.

Drugi powód jest taki, że Staszek jest idiotą. Dzieckiem zamkniętym w ciele dorosłego. Strzela tak dobrze, jak niedobrze myśli. Nic nie widzi, nic nie rozumie, nie zadaje oczywistych pytań. Jego droga usłana jest absurdalnymi decyzjami, albo absurdalnymi brakami reakcji.

A mogło być tak dobrze, Staszek mógł być przecież przez Lulka szantażowany. Albo się zgodzi, albo policja znajdzie u niego w domu pistolet, z którego zabito dziennikarza. Jak Lulek go zabijał, to ja sądziłem, że właśnie dlatego to robi, a okazało się, że chciał po prostu zrobić coś miłego dla Staszka. Chciał dać się polubić, co jak później widzimy, nie było konieczne, bo największą motywacją dla Staszka jest perspektywa powrotu do służby ojczyźnie. Więc dziennikarz zginął niepotrzebnie, a nasz bohater Lulek, nie dość że jest przesiąknięty złem, to jeszcze zdarza mu się postępować bez sensu.

No więc mamy dwóch nic niewartych bohaterów, trudno, ale przynajmniej jest jakiś plan, mają jakieś zadanie do wykonania. Lulek szpieguje, szykuje się, wymyśla. Wtem pojawia się prokurator z gotowym planem. Co za oszustwo. To po co ja śledziłem to Lulka nieudolne planowanie? Jak prokurator się tego wszystkiego dowiedział? Czy on nie jest zły na Lulka, że wielki geniusz zbrodni nic sam nie umie zrobić? Ja jestem.

Podsumujmy Lulka: pozbawiony sumienia, działający bez sensu, stary, ślepy, nieudacznik. Razem z niedorozwiniętym Staszkiem tworzą najgorszą parę zabójców, jaką widziałem. Przecież to są postacie komediowe. Ten film to powinna być komedia. „U pana Lulka za pistoletem”. Staszek powinien przyjechać do Lulka do terminu i się sposobić do bycia zabójcą, a prokuratora powinien grać ten śmiesznie gadający ksiądz. To by mi się podobało. Myślałbym sobie: „No trudno, jest bez sensu, ale przynajmniej jest śmiesznie.”

Dziwi mnie prokurator. Tak niby wszystkiego pilnuje, tak planuje i ogarnia, w ogóle nie sprawdził, czy ten jego wyciągnięty z grobu za uszy super zabójca umie jeszcze kogoś zabić. Daje mu papiery na strzelnicę, a dlaczego nie pójdzie z nim i nie zobaczy, jak strzela? Jeździ z nim tyle po mieście, mógłby raz poświęcić godzinę i sprawdzić, że człowiek, od którego zależy także jego kariera, rzeczywiście jest właściwym człowiekiem.

Scena w samolocie. Co to jest? Nagle jakaś perspektywa nie wiem kogo. Czy oni są biznesmenami? Mafią? Delegacją jakiegoś rządu? Co za instrumentalne budowanie opowieści. Śmieć montażowy.

Kim jest Szerepet grany przez Seweryna? To jest jakiś polski biznesmen, który nielegalnie bawi się prokuratorem? Czy jakiś poważny urzędnik, który jest zwierzchnikiem prokuratora? I dlaczego on chce śmierci szefa CBŚ? Wiem, że mu przeszkadza, ale w czym mu przeszkadza? Co jego śmierć rozwiąże, w jaki sposób on osiągnie swoje miliardowe cele? Nic nie wiem, oni tylko wypowiadają ogólniki, że miliardy, że ma umrzeć, ale co tu się konkretnie dzieje?

Przyjechali ci tajemniczy lotnicy i są wściekli na tajemniczego Szerepeta. Negocjacje idą źle, ale Szerepet obiecuje prędko rozwiązać sytuację. Po pierwsze: nic mnie ta scena nie obchodzi, bo ta presja w żaden sposób nie przekłada się na Lulka i Staszka. Po drugie: jak działają te negocjacje, czy ten szef CBŚ tam jest i coś blokuje? Czy jak go zabiją, to juto nikt się tym nie przejmie i tajemniczy lotnicy uzyskają swoje tajemnicze coś? Nikt się nie zdziwi, że w trakcie negocjacji doszło do zabójstwa? Ja bym się zdziwił i zawiesił te rozmowy z lotnikami.

Zaplanowali, przyszli, zabili, uciekli. Nuda. A pierwsza zasada filmu o skoku jest taka: skok ma być perfekcyjnie zaplanowany, ale w realizacji co chwilę coś musi się nie udawać. W wesołych przygodach Lulka i Staszka żadna część tej zasady nie jest spełniona.

A nie, jest brama! Jest przeszkoda, brama nie otwiera się podczas ucieczki Lulka. Wow, ale emocje. Oto jak wyobrażam sobie pisanie tej sceny:
Ktoś, kto się zna: Ej, ale przebieg tego zabójstwa jest do niczego, tutaj nie ma żadnego napięcia.
Autor: Co ty gadasz, w moim poprzednim filmie też nie było napięcia, a dostałem nagrodę za scenariusz.
Ktoś, kto się zna: Ale tamten film był o niczym, a ten film jest o skoku. Oni mają plan i coś musi im nie wychodzić.
Autor: Dobra, dam że na końcu jak uciekają, to brama w garażu się nie otworzy.

Staszek nie zabił kochanki szefa CBŚ. Co z tego wynika? Czy przez to policja przyjechała szybciej? Czy trudniej im było uciec? Czy kochanka coś widziała i może zeznać? Dlaczego Lulek nie ma potem o to pretensji do Staszka? Czy Staszek w ten sposób pokazuje, że nie chce jednak być zabójcą na zlecenie?

Uciekli po zabiciu szefa CBŚ, ale film się nie kończy. Zabicie prokuratora, postrzelenie Lulka, samotna podróż Staszka. To nie jest domykanie wątków w trzecim akcie. To są nowe pomysły, nowe sytuacje, nowe konflikty. To jest rozpoczynanie nowej opowieści. Oglądam i myślę: do czego to zmierza? Czego chce Staszek po śmierci Lulka? O czym to jest?

Na koniec filmu Staszek przypomina widzowi, że jest dzieckiem pozbawionym wyobraźni. Wrzucił ciało Lulka do rzeki i zamiast uciekać, wozi się jego autem po mieście i jeszcze parkuje na parkingu kumpla Lulka. Zostawia w tym aucie wszystkie pieniądze, ale wraca po nie w nocy, żeby się pochwalić ukochanej prostytutce. Zostaje zabity przez kolegów Lulka. Widz jest w takim szoku, że już nie wie co myśleć. Cały ten koniec jest bez sensu.

Właśnie, ukochana prostytutka. Prawie o niej zapomniałem, pewnie dlatego że ta postać jest całkowicie zbędna, nie ma wpływu na ani na intrygę, ani na Staszka. A mogłaby być podstawiona przez Lulka do pilnowania Staszka, albo mogłaby manipulować Staszkiem i namawiać go do oszukania Lulka, albo gdyby chociaż Staszek musiał wybierać: świat obiecany przez Lulka albo świat obiecany przez nią. Oto jak wyobrażam sobie pisanie scen z tą postacią:
Autor: Ten młody powinien być bardziej wrażliwy. Wiem! Niech się zakocha. Najlepiej w prostytutce.
Ktoś, kto się zna: Przecież za kilka tygodni zdjęcia, a żeby wpleść taką relację potrzeba precyzji i czasu.
Autor: Oj tam, po co wpleść. Po prostu dopiszę kilka scen i się zmontuje.
Ktoś, kto się zna: Widzowie zobaczą, że to bez sensu.
Autor: Nic nie zobaczą, bo odwrócę ich uwagę. Ta prostytutka będzie goła w co drugiej scenie. Widzowie zamiast myśleć, będą patrzeć na cycki.

No i tak, wszyscy zginęli, nikt się niczego nie nauczył, nic nie wynika z tej historii. Lulek chciał wszystkich oszukać, zginął. Prokurator chciał nie wiem co, też zginął. Staszek chciał służyć ojczyźnie jako snajper, zginął. Co z tego wynika? Może: niezależnie od tego, czego chcesz, to gdy posyłasz śmierć, śmierć może posłać po ciebie. Nie jest to moim zdaniem myśl warta czegokolwiek. A podobałby mi się ten Lulek, gdyby on miał dramat w sobie. Gdyby był dawną gwiazdą polskiego zabójstwa, który po raz ostatni chce udowodnić wszystkim swoją wielkość. Ale nie może, bo jest już stary, jest nieudacznikiem. Walczy, ale ostatecznie musi się pogodzić z tym, że jego czas minął. Że są inni, młodsi, lepsi. Że musi odejść. Gdyby to był film o płatnym mordercy, który podczas swojej ostatniej misji rozumie, że jego czas już minął, to mógłbym się nawet wzruszyć.

Anatomia zła. Czy ten tytuł ma jakieś uzasadnienie w opowieści? Czy autor pokazuje nam, w jaki sposób rodzi się zło? Jeśli tak, to w jaki sposób? Jakie jest przesłanie tego filmu? Może: Jeśli masz kogoś zabić, to staniesz się zły. Bardzo uniwersalne, bardzo użyteczne.

Na koniec o fenomenie, o którym jednak powiem, więc ci co doczytali do końca będą mieć satysfakcję. Jacek Bromski, bardzo zasłużony i skuteczny działacz SFP, do którego pragnę należeć, jawi mi się jako twórca pozbawiony ambicji. Na jego filmach nikt nie musi się wzruszać, nie musi się angażować emocjonalnie, nie musi nawet rozumieć postaci. Nie ma tu miejsca na eksperyment, odwagę, wirtuozerię, sztukę. Wystarczy, żeby rozumieć intrygę, gdy się ogląda ten film na Polsacie 2 gotując obiad. To jest właśnie taki film, to jest taki poziom opowiadania. Polsat 2. A widziałem ostatnio „Sicario”. Tam też mamy doświadczonego zabójcę, który ma zabić kogoś ważnego na zlecenie przedstawiciela prawa, ale potrzebuje do tego młodego, naiwnego pomocnika. „Sicario” jest filmem wspaniałym. Mądrym, zaskakującym, emocjonującym. I kiedy myślę o „Anatomii zła”, to widzę gigantyczną przepaść. Tak gigantyczną, że jest dla mnie fenomenem, że Jacek Bromski potrafi przekonać ludzi, którzy oglądają w kinie takie filmy, jak „Sicario”, żeby wsparli go w produkcji takiego filmu, jak „Anatomia zła”. Oczywiście wszystko to piszę przez zazdrość.


Jeśli ta analiza czegoś Cię nauczyła, rozważ wsparcie 5 zł:

Wspieraj Autora na Patronite
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zapraszam też do przeczytania innych analiz:


PANIE DULSKIE

Komedia bez humoru, kryminał bez zagadki, dramat bez konfliktu. Autor scenariusza inspirowanego tekstem Gabrieli Zapolskiej poszedł w trzy strony i w efekcie nie doszedł nigdzie.

KARBALA

Był dobry temat, dobry budżet, dobrzy aktorzy, a wyszedł zły chaos i zła nuda. Zabrakło tego, czego brakuje zawsze (zaczyna się na „s”).

POWRÓT DO LISTY ANALIZ



OBSERWUJ
InstagramFacebook

O MNIE


Artur Wyrzykowski - analityk opowieści. Prowadzę prace scenariuszowe filmów i seriali: od streszczenia ustawiającego konstrukcję opowieści do tekstu gotowego do produkcji. Analizuję scenariusze, gdy producenci nie wiedzą, co dalej, albo gdy trzeba skrócić scenariusz i dopasować go do budżetu. Konsultuję wersje montażowe.

Wkrótce będę robić debiut "To się nie dzieje", który piszę, reżyseruję i produkuję. Ale zdjęcia za troszkę, więc mam jeszcze czas na analizy. Zapraszam: artur@nieskonczone.pl

Na tym poczytnym blogu analizuję polskie filmy i staram się udowodnić, że ich scenariusze są nieskończone. Jeśli moje analizy są dla Ciebie wartościowe, zachęcam do wsparcia:

Postaw mi kawę na buycoffee.to



DOUCZKI














MOJE FILMY