DZIKIE RÓŻE

Scenariusz: Anna Jadowska

Reżyseria: Anna Jadowska

Są dwa rodzaje zaangażowania widza w opowieść:

Zaangażowanie intelektualne, czyli CIEKAWOŚĆ. To sytuacja, w której CHCEMY SIĘ DOWIEDZIEĆ. Chcemy poznać odpowiedzi na pytania, co się wydarzyło albo co będzie dalej.

Zaangażowanie emocjonalne, czyli TROSKA. To sytuacja, w której PRZEJMUJEMY SIĘ BOHATEREM. Chcemy, żeby mu się udało, żeby nie cierpiał, żeby stał się lepszy.

W obu przypadkach jest to nasza reakcja na to, co doświadczamy. Czyli to od autora zależy, czy swoją opowieścią obudzi w nas ciekawość i troskę dla bohatera.


Narzędziem do budzenia ciekawości i troski jest zarządzanie wiedzą widza:

Jeśli wiemy tyle samo, co bohater, nasze zaangażowanie jest jednocześnie emocjonalne i intelektualne. Tak samo jak on, reagujemy na to, co mu się przytrafia i jesteśmy ciekawi, co z tego wyniknie.

Jeśli wiemy więcej niż bohater, nasze zaangażowanie intelektualne spada, ale rośnie zaangażowanie emocjonalne. Gdy wiemy coś, co bohaterowi dopiero się przytrafi, nasza troska o niego jest większa, ale nie mamy czego być ciekawi.

Jeśli wiemy mniej niż bohater, nasze zaangażowanie emocjonalne spada, ale rośnie zaangażowanie intelektualne. Gdy nie wiemy, co robi bohater, nasza ciekawość o to, co się wydarzy, jest większa, ale nie troszczymy się o niego.


Opowieść trwająca półtorej godziny jest bardzo skomplikowaną konstrukcją i trudno jest utrzymać zaangażowanie widza nie zmieniając stanu jego wiedzy na poszczególnych etapach opowieści. Nawet jeśli autor przez długi czas utrzymuje widza w jednym stanie wiedzy, to niezbędne są zaskoczenia, by utrzymać jego zaangażowanie. Ciekawość i troska to rekacje, więc wymagają co jakiś czas kolejnych bodźców, które je wywołują lub podtrzymują. Czas ten jest zależny od siły poprzedniego bodźca. Jest możliwe, że pierwsze zaskoczenie, czyli sytuacja otwierająca film, będzie tak ciekawa, że widz z zaangażowaniem spędzi 90 minut, chcąc się czegoś dowiedzieć. Jest też możliwe, że będzie tak przejmująca, że widz z zaangażowaniem spędzi 90 minut, troszcząc się o bohatera. Najbardziej prawdopodobne jest jednak, że jeśli widz nie będzie otrzymywać kolejnych bodźców, to jego zaangażowanie zniknie, czyli widz z czasem się znudzi.


Autorka tego filmu przez cały czas ustawia nas w sytuacji, w której wiemy mniej niż Ewa. Pytaniem, które autorka zadaje na początku, jest: "Co to za Wielka Tajemnica?" To pytanie budzi naszą ciekawość, ale z czasem ta ciekawość znika, ponieważ to pytanie nie jest podbijane przez żadne kolejne wydarzenia. Nie dowiadujemy się, że prawda na temat Wielkiej Tajemnicy jest trudniejsza, boleśniejsza, straszniejsza, albo zupełnie inna, niż nam się wydawało. Nie wzrasta stawka dla bohatera ani dla świata dookoła. Nie ma kolejnych bodźców, które podtrzymałyby naszą ciekawość, więc ciekawość dotycząca tego, co się stało, szybko przestaje wystarczać, by z zaangażowaniem śledzić opowieść.

Nie mamy szansy poczuć troski do głównej bohaterki. Widzimy, że cierpi, coś przeżywa, ale nie wiemy co, ponieważ nie znamy Wielkiej Tajemnicy. Dlatego nie potrafimy ocenić słuszności jej reakcji, ani ciężaru tych emocji. Od początku jesteśmy zdystansowani emocjonalnie, a z czasem również znudzeni.

Ponieważ cały czas wiemy mniej, niż bohaterka, to film nie składa nam żadnej dramaturgicznej obietnicy. Nie ma pytania filmu o to, czy Ewa zrobi coś konkretnego. Jednak autorka zadaje to pytanie sobie i na nie odpowiada, bo na końcu Ewa robi coś bardzo konkretnego, czyli decyduje się zaopiekować swoim dzieckiem z nieprawego łoża. Jednak my nie znamy tego pytania, więc nie czekamy na tę decyzję. Jedyną obietnicą dla widza jest odkrycie Wielkiej Tajemnicy. Czyli jest to obietnica intelektualna, nie emocjonalna. Dostaniemy informacje, ale nie dostaniemy żadnych przeżyć i wzruszeń.

Oglądając kolejne wydarzenia, co jakiś czas mamy nadzieję, że prawda w końcu wyjdzie na jaw. Z dalekiego kraju powraca Andrzej, mąż Ewy. Jednak zamiast być osobą, która odkryje Wielką Tajemnicę (również przed nami), staje się kolejnym wrogiem bohaterki. Jest jasne, że ona go nie kocha, ale nie jest jasne, dlaczego oni nie mogą normalnie porozmawiać, albo chociaż wykrzyczeć sobie wszystkiego. Oczywiście rozumiemy, że ma to związek z Wielką Tajemnicą, ale ponieważ jej nie znamy, to nie rozumiemy relacji między Ewą i Andrzejem. Nie wiemy, czy Andrzej wie o romansie żony, czy wie o jej ciąży, czy wie, co stało się z dzieckiem. Tak samo nie rozumiemy relacji między Ewą i Marcelem. Raz on ją kocha, a ona nie chce go znać. Potem ona zmienia zdanie i mają seks w krzakach. Potem on nie chce jej znać. Nie rozumiem, skąd się biorą te zmiany, ponieważ nie wiem, jaką decyzją podjęła bohaterka w czasie owianym Wielką Tajemnicą. Jest to bardzo frustrujące, ponieważ wszyscy wiedzą, tylko nie ja. Wszyscy mają na ten temat swoje zdanie, swoje emocjonalne reakcje, a ja patrzę na tych ludzi przez 90 minut i myślę: "O co wam chodzi? Jaki macie problem?"

Pod wpływem groźby utraty małego Jasia, Ewa decyduje się zostać matką dziecka, które wcześniej porzuciła. Przemiana bohaterki jest czytelna. Ewa dojrzała do tego, by zmierzyć się z całym światem i zostać matką tego dziecka. To jest bardzo wzruszający moment, tylko moje wzruszenie nie następuje, bo już lecą napisy końcowe, ktoś mnie trąca, trzeba wyjść z kina. Żałuję, że ten moment nie jest częścią opowieści, że od początku nie wiedziałem, z jakim dylematem mierzy się Ewa i nie miałem szans kibicować jej w podjęciu tej trudnej decyzji. Żałuję, że nie wiedziałem, co ona czuje wracając do swoich dzieci, bawiąc się z nimi, witając się z mężem, chodząc do kościoła, kochając się z ojcem dziecka, a nawet szukając zaginionego Jasia. Czy myślała, że to kara za to, że porzuciła to dziecko? Czy w tamtym momencie żałowała, że je porzuciła? To jest bardzo ciekawe, szkoda że nikt nie nakręcił filmu o tym.

Jednak najbardziej doceniłbym film, który zaczyna się tam, gdzie "Dzikie róże" się kończą: Ewa odbiera swoje porzucone dziecko, które ma już kilka miesięcy. Wraca z nim na wieś i to jest bomba, która wybucha w tej społeczności. I jest pytanie filmu: Czy Ewie uda się przekonać wszystkich, żeby zaakceptowali to dziecko? Mąż jest w szoku, że nagle w jego domu jest obce dziecko, że żona go zdradziła. Cały świat mu się wywraca, zupełnie nie wie co robić. Cała społeczność jest w szoku, że ukrywała ciążę i oszukiwała wszystkich, że była chora. Ludzie nawet zbiórkę pieniędzy zrobili na jej leczenie, a ona po prostu nogi rozkładała, gdy mąż wyjechał zarabiać na dzieci. Wszyscy jej nienawidzą, a ona chce tylko zadbać o to dziecko, bo je kocha. Jednak cierpi na tym pozostała dwójka, ponieważ rodzina się rozsypuje, a inne dzieci w klasie z nich drwią. Do tego pojawia się młody Marcel, dawny kochanek, który domyśla się, że to jego dziecko i chce zostać ojcem. Ewa w ogóle nie bierze tego pod uwagę, ale on coraz bardziej naciska i robi sceny. Sytuacja staje się tak napięta, że Ewa rozumie, że żeby ratować swoją rodzinę i siebie samą, musi to dziecko oddać do adopcji. Że w tym świecie i w tej rodzinie nie ma miejsca na dziecko ze związku z nieletnim kochankiem. Więc bierze je i jedzie z nim do miasta. Sama, nikomu nie powiedziała. Czeka w jakiejś kolejce i to dziecko się patrzy na nią i się uśmiecha. Ktoś ją wywołuje, ale ona nie wstaje. Patrzy się na to dziecko. Ktoś znów ją woła niecierpliwie, ale ona nie wstaje. Siedzi długo, patrzy się na uśmiechnięte dziecko. Cięcie, koniec filmu. To bym docenił bardzo, bo wiedziałbym, że ona tego dziecka nie odda i że będzie najlepszą matką świata i wytrzyma wszystko, ponieważ zrozumiała, że dziecko nie może być ofiarą tych wszystkich ludzi w wiosce i jej własnych błędów. Dziecko jest najważniejsze.


Jeśli ta analiza czegoś Cię nauczyła, rozważ wsparcie 5 zł:

Wspieraj Autora na Patronite
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zapraszam też do przeczytania innych analiz:


NAJLEPSZE FILMY 2017

Jak co roku chodzi o filmy, które spełniają trzy warunki: weszły do dystrybucji kinowej w 2017, widziałem je, moim zdaniem są genialne, bardzo dobre, albo chociaż warte zobaczenia i zapamiętania.

SERCE MIŁOŚCI

Jako sumienny analityk twórczości Roberta Bolesto, wiem już, że nie jest on zainteresowany opowiadaniem historii, tylko portretowaniem niezwykłych ludzi w zwykłych sytuacjach. Mimo tego mam dwa podstawowe pytania.

POWRÓT DO LISTY ANALIZ



OBSERWUJ
InstagramFacebook

O MNIE


Artur Wyrzykowski - analityk opowieści. Prowadzę prace scenariuszowe filmów i seriali: od streszczenia ustawiającego konstrukcję opowieści do tekstu gotowego do produkcji. Analizuję scenariusze, gdy producenci nie wiedzą, co dalej, albo gdy trzeba skrócić scenariusz i dopasować go do budżetu. Konsultuję wersje montażowe.

Wkrótce będę robić debiut "To się nie dzieje", który piszę, reżyseruję i produkuję. Ale zdjęcia za troszkę, więc mam jeszcze czas na analizy. Zapraszam: artur@nieskonczone.pl

Na tym poczytnym blogu analizuję polskie filmy i staram się udowodnić, że ich scenariusze są nieskończone. Jeśli moje analizy są dla Ciebie wartościowe, zachęcam do wsparcia:

Postaw mi kawę na buycoffee.to



DOUCZKI














MOJE FILMY