HISZPANKA

Scenariusz: Łukasz Barczyk

Reżyseria: Łukasz Barczyk

Jako człowiek, który nic nie zrobił, więc się nie zna, przedstawię swoją niepopularną opinię, z którą na szczęście można się nie zgodzić: nawet mi się podobało. Proszę nie zamykać strony, zaraz napiszę dlaczego, ale też trochę skrytykuję i ci, którym się nie podobało, również będą usatysfakcjonowani.

PODOBAŁO MI SIĘ, PONIEWAŻ:

Jestem pierwszą osobą, która rzuci kamień w zły polski film i jest wiele filmów, w które rzuciłbym wcześniej niż w „Hiszpankę”. Oczywiście w tym przypadku stosunek jakości do budżetu nie wypada pomyślnie, ale jeśli odłożymy na bok pretensje do ilości wydanych pieniędzy i sposobu ich pozyskania, to zostanie nam wizjonerska opowieść oparta na genialnym pomyśle.

Wizję autora pragnę pochwalić podwójnie. Po pierwsze dlatego, że jest to wizja mnie, człowieka oglądającego co drugi amerykański film, ujmująca. Dostrzegam w „Hiszpance” magię wykreowanego świata i magia ta mnie pociąga. Po drugie chwalę autora za odwagę, że ten magiczny świat wykreował w naszej smutnej Polsce, w której dominują pełne absurdów i błędów logicznych, pozbawione jakiejkolwiek wizji filmy historyczne typu „Jack Strong”, „Bitwa Warszawska 1920 3D”, czy „Bilet na księżyc”.

Streszczę pomysł na film, jeśli ktoś się nie skupił w złości licząc wydane miliony:
Do niepodległej Polski wraca Paderewski, ale Prusy chcą go powstrzymać obawiając się utraty Wielkopolski. Polscy spirytyści starają się odeprzeć mentalny atak na Paderewskiego i jednocześnie szykują się do zbrojnego powstania.
Genialne! Świeże! Odkrywcze! Polacy w końcu nie są skrzywdzonymi przez los popierdółkami. Zbierają międzynarodową szajkę mistrzów telepatii i kombinują. Na bogato, z fantazją i ironią. Opowiadanie o polskiej historii w taki sposób jest warte wszystkich polskich milionów.

NIE PODOBAŁO MI SIĘ, PONIEWAŻ:

Najważniejszy jest scenariusz. Nie ma takiej ilości milionów w Polsce, ani nawet na świecie, które sprawią, że to zdanie przestanie być prawdziwe. Gdzie w tym filmie jest scenariusz? O czym to tak naprawdę jest? Nie wiem.

Kto jest bohaterem? Czy jest to młody Krystian, syn bogatego przedsiębiorcy Ceglarskiego? Czy Wanda, ukochana Krystiana? Czy demoniczny doktor Abuse? Czy powracający do polski Paderewski? Czy młoda aktorka, pani Malicka? Czy pomagający Polakom chciwy Żyd Rudolf? Czy objawiający się w połowie filmu bogaty przedsiębiorca Ceglarski? Czy objawiający się jeszcze później łysy generał Paluch? Nie wiem. Film opowiadany jest z ośmiu perspektyw, a więc tak naprawdę z żadnej perspektywy. Nie ma jednej, wybijającej się postaci, która byłaby bohaterem tej opowieści.

Z uwagi na mnogość postaci i równoczesną konieczność rozwijania intrygi wszystkie prywatne wątki ósemki bohaterów zostały spłaszczone, ograniczone, niewykorzystane. Co każdy z nich chce osiągnąć? Co może stracić? Komu się udaje, a komu nie? Na czym polegają ich prywatne dramaty? Na czym polega konflikt w każdym wątku?
- Krystian niby jest rozdarty między ojcem a Wandą, ale tak naprawdę nie ma konfliktu z ojcem. Miło sobie rozmawiają, ojciec mu pomaga. Krystian nie jest przez niego ograniczony, nie musi mu niczego udowadniać.
- Krystian niby podejrzewa Wandę o niewierność, ale tak naprawdę nic nie robi z tymi podejrzeniami. Zobaczył, że nie ma pierścionka, ale nie chce wyjaśnień.
- Wanda niby jest rozdarta między miłością do Krystiana, a miłością do Polski, ale nie wiemy czy się przespała z Rudolfem, czy tylko oddała mu pierścionek.
- Demoniczny Abuse niby robi to wszystko dla pieniędzy, ale jednak chce pokonać odwiecznego wroga Rudolfa. Czy oni w ogóle są odwiecznymi wrogami?
- Chciwy Żyd Rudolf niby robi to wszystko dla pieniędzy, ale jednak chce pokonać odwiecznego wroga Abuse. A może, jak wszyscy, robi to dla ukochanej Polski?
- Czy Paderewski chce czegokolwiek, poza powrotem do Polski i wyzwoleniem Poznania?
- Czy bogaty przedsiębiorca Ceglarski chce czegokolwiek, poza wyzwoleniem Poznania?
- Czy pani Malicka chce czegokolwiek, poza wyzwoleniem Poznania?
- Czy łysy generał Paluch chce czegokolwiek, poza wyzwoleniem Poznania?

Także to nie są prawdziwi ludzie, tylko figury w skomplikowanej i zachwycającej intrydze. Ich los mnie nie obchodzi, nic o nich nie wiem, nie wzruszają mnie ich radości i smutki. Zachwycają mnie sceny telepatyczne i z latającymi sterowcami, ale gdy ich nie ma, umieram z nudów. Wspaniały świat pozbawiony ludzi.

POZA TYM:

Cóż to za niefortunny tytuł. Odnosi się do marginalnej kwestii w filmie i jako tytuł nie nadaje niczemu nowego znaczenia. Jest mylący. Ja przez ostatnie miesiące sądziłem, że chodzi o jakąś hiszpańską dziewczynę i byłem zaintrygowany, co ta piękna hiszpańska dziewczyna ma wspólnego z Powstaniem Wielkopolskim. Nawet w trakcie oglądania filmu byłem zdziwiony, że szefową szajki telepatów jest Francuzka, a nie Hiszpanka. Jednak moje zdziwienie było największe, gdy okazało się, że tytuł odnosi się do choroby, na którą nikt w tym filmie nie choruje i która nie wpływa zupełnie na nic. Proponowałbym tytuł: „Wielkopolskie sterowce i telepaci”

Dopiero początek filmu, a ja już byłem zagubiony. Na koncercie w Londynie Paderewskiego nazywają „maestro”, co w polskich napisach zostało przetłumaczone, jako „maestro”. Potem aktorka Malicka z aktorką Popławską rozmawiają o jakimś mistrzu. Kim jest ten mistrz? Sądziłem, że chodzi o ichniego mistrza telepatów, bo przecież już mnie reżyser nauczył, że Paderewski to „maestro”. Okazało się, że nauczył mnie źle.

W drugiej scenie Malicka rozmawia z Popławską, żeby ta oddała jej podwiązkę Paderewskiego. Cały film potem rozmyślałem, skąd ta podwiązka się wzięła w tym poznańskim mieszkaniu i skąd Malicka o tym wiedziała? Czy Paderewski był tam wiele lat temu? Czy Malicka spotkała Paderewskiego w Londynie i jej powiedział o tym? Nie odkryłem rozwiązania tej zagadki.

Wielka francuska mistrzyni telepatii potrzebowała podwiązki Paderwskiego, żeby się z nim połączyć. Wielki żydowski mistrz telepatii potrzebował pierścienia Wandy, żeby się z nią połączyć. A czego potrzebował wielki demoniczny Abuse? Czy też miał podwiązkę Paderewskiego?

Trwa powstanie, nagle wszyscy spirytyści się budzą i stwierdzają, że to wszystko było tylko sesją telepatyczną. Ale co wszystko, ostatnie tygodnie? Jeśli to była sesja, to jak doszło do tego, że to powstanie jednak trwa? Nic nie rozumiem.

Ostania scena. O co chodzi z tym nieżywym Krystianem w czarnych lajkrach na twarzy? Jeszcze się bawi jojo. Czy to znaczy, że wcale nie umarł? A może umarł i teraz już nie ma trosk, może się bawić jojo? A może to komentarz reżysera, scenarzysty, producenta i montażysty do całego filmu? Może twórca mówi w ten sposób: „Nieważny jest bohater, ważne jest jojo. Postać może nie mieć twarzy, może być figurą, ale jeśli ta figura robi coś ciekawego i ładnie wygląda, to jest warta 24 milionów.”


Jeśli ta analiza czegoś Cię nauczyła, rozważ wsparcie 5 zł:

Wspieraj Autora na Patronite
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zapraszam też do przeczytania innych analiz:


DISCO POLO

Ten film mógł sportretować moje ukochane lata dziewięćdziesiąte, ale niestety jest tylko atrakcyjnym formalnie, pozbawionym sensu snem autora na temat tamtego świata.

CARTE BLANCHE

Zamiast wzruszającej opowieści o pięknie życia dostałem opowieść o egoiście, któremu życzę jak najgorzej.

POWRÓT DO LISTY ANALIZ



OBSERWUJ
InstagramFacebook

O MNIE


Artur Wyrzykowski - analityk opowieści. Prowadzę prace scenariuszowe filmów i seriali: od streszczenia ustawiającego konstrukcję opowieści do tekstu gotowego do produkcji. Analizuję scenariusze, gdy producenci nie wiedzą, co dalej, albo gdy trzeba skrócić scenariusz i dopasować go do budżetu. Konsultuję wersje montażowe.

Wkrótce będę robić debiut "To się nie dzieje", który piszę, reżyseruję i produkuję. Ale zdjęcia za troszkę, więc mam jeszcze czas na analizy. Zapraszam: artur@nieskonczone.pl

Na tym poczytnym blogu analizuję polskie filmy i staram się udowodnić, że ich scenariusze są nieskończone. Jeśli moje analizy są dla Ciebie wartościowe, zachęcam do wsparcia:

Postaw mi kawę na buycoffee.to



DOUCZKI














MOJE FILMY