MOJE CÓRKI KROWY
Scenariusz: Kinga Dębska
Reżyseria: Kinga Dębska
Jest wiele rzeczy, za które ten film należy pochwalić. Podoba mi się dystans i humor, z jakim autorka opowiada o rozstaniu i śmierci. Podoba mi się, że czasem jest śmiesznie, a czasem wzruszająco. Podoba mi się portret służby zdrowia, gdzie wszystko jest ładne, czyste, profesjonalne i empatyczne. Jednak nie podoba mi się opowieść.
Nie podoba mi się, bo nie wiem, co to za opowieść. Film o dwóch siostrach, którym nagle chorują rodzice i one postanawiają, że co? Co te siostry robią w związku z tym, że ci rodzice chorują? Czy zaczynają walczyć o ich życie? Nie, to co robią to są oczywistości, nie podporządkowują tej walce wszystkiego i nie mamy poczucia, że jakkolwiek zbliżają się do celu. Czy zaczynają walczyć ze sobą? Nieważne o co, o cokolwiek, mieszkanie po ojcu albo prawo do odpięcia go od maszyny. Nie, walczą ze sobą cały czas, nawet gdy rodzice są zdrowi. Czy zaczynają walczyć o siebie? Nie, przez cały czas się nie lubią, dopiero na końcu nagle spoglądają na siebie siostrzanym okiem. Więc te kobiety o nic nie walczą, nic nie chcą osiągnąć, nie mają celu, który mogłyby realizować w tej opowieści. Nie ma celu, nie ma stawki, nie ma napięcia. Jest nudno. Czasem trafi się wzruszająca scena, czasem śmieszna, ale przez większość filmu jest nudno.
Zatem to nie jest opowieść, tylko portret. Bardzo barwny, pełen fajnych momentów portret dwóch kobiet na tle rodzinnej tragedii. Zbiór anegdot o ludziach w konkretnej sytuacji, ale nie opis zmiany tych ludzi. Dlaczego ten portret jest nudny? Ponieważ półtorej godziny to zbyt dużo, żeby widz, przyzwyczajony do opowieści, w których coś się dzieje, był zaciekawiony opowieścią, w której nic się nie dzieje. Nawet jeśli czasem jest śmiesznie, a czasem wzruszająco. Akcja to jest podstawa. Postać, która stara się coś osiągnąć, to jest podstawa, żeby związać widza z opowieścią. Tak mówi wielka księga scenariuszowej matematyki.
Dlaczego nic się tu nie dzieje? Ponieważ zdarzenia nie mają wpływu na bohaterów. Matka choruje. Nie wiem jak to wpływa na ich codzienne życie, czy oni zmieniają jakieś swoje nawyki, priorytety, relacje. Nie wiem nawet ile czasu mija od zachorowania matki do zachorowania ojca, więc nie mogę sobie wyobrazić, na jakim etapie oni są, czy już się pogodzili i to dla nich rutyna, czy są rozbici i nie mogą sobie poukładać codziennych spraw. Potem ojciec choruje. Znów nie wiem, jak to wpływa na cokolwiek, czy to dodatkowo ich oddala, czy zbliża. Czy choroba ojca cokolwiek podbija, napina, skaluje, utrudnia, odkrywa, zmienia?
Zastanawiam się też, po co Marta jest aktorką. Rozumiem kontrast, że kobieta sukcesu, dojrzała, osoba publiczna, ale dlaczego akurat aktorka? Tyle razy widzimy ją w pracy, jak gra różne role, ale co z tego wynika dla jej relacji z siostrą i rodzicami? Jak jej praca komentuje jej dramat rodzinny? Jak jej pomaga albo utrudnia relacje rodzinne? Po co jej praca w ogóle jest pokazana w tym filmie?
Siostry się kłócą, nie lubią, nie akceptują, krytykują się, a nagle na koniec filmu są fajnymi siostrami. Co się wydarzyło, że tak się zmieniły? O tym powinien być film, a to się stało nagle gdzieś między kłótnią w parku, a wyjazdem do Białowieży. Gdyby chociaż ten ojciec im umarł gdzieś tam po drodze i one by zostały same we dwie i by się odkryły, bo by zrozumiały, że mają już tylko siebie. Albo gdyby ta wycieczka była dla nich czymś szczególnym, gdyby miała dla nich jakieś znaczenie emocjonalne. Kto wpadł na pomysł tego wyjazdu? Czy łatwo było namówić drugą siostrę? Czy to jest coś, co planowali od dawna, jeszcze jak matka żyła? Czy jeździli tam kiedyś, jak siostry były małymi dziewczynkami i jest to dla nich powrót do rodzinnego szczęścia? Dlaczego w ogóle gdzieś jadą, przecież jeśli ten wyjazd nie ma znaczenia, to mogłyby wyjść z ojcem przed blok i tak samo się pokochać.
Jaką drogę powinny przejść siostry? Marta uważa Kaśkę za głupią, nie akceptuje jej, więc historia z rodzicami powinna sprawić, że dojrzy w Kaśce siostrę. Nie ma tego procesu w filmie, ale przynajmniej na końcu jest efekt. Marta śmieje się wesoło i widzimy, że lubi już swoją siostrę. Kaśka natomiast od początku jest niedojrzała i niepoważna, więc historia z rodzicami powinna sprawiać, że dojrzeje i zmądrzeje. Nie ma tego procesu w filmie i nie ma też efektu. Do samego końca Kaśka jest niedojrzała, a to że śmieje się wesoło do Marty, to znaczy tylko tyle, że ją polubiła, a nie że sama zmądrzała.
Na koniec polecam wszystkim islandzki film „Barany”. Jest to film na ten sam temat, co „Moje córki krowy”, ale tam jest opowieść, jest działanie bohaterów związane z jakąś sprawą, więc jest też moje zaangażowanie w tę opowieść. Dużo bardziej przejmuję się losem islandzkich braci i ich chorych owiec, niż losem polskich sióstr i ich chorych rodziców.
Jeśli ta analiza czegoś Cię nauczyła, rozważ wsparcie 5 zł:
Zapraszam też do przeczytania innych analiz:
EXCENTRYCY, CZYLI PO SŁONECZNEJ STRONIE ULICY
Ten film ma super świat, super postacie i gdyby tylko działo się tu cokolwiek, to mógłby być filmem wielkim i magicznym. Ale ponieważ nie dzieje się nic, nie ma żadnego konfliktu, żadnego napięcia, żadnego celu, to jest nudno i pusto.
CÓRKI DANCINGU
Mnóstwo jest w tym filmie pomysłów i scen zachwycających. Wspaniały jest świat, lekkość i forma jego opisywania. Tylko ta opowieść nie ma sensu.
POWRÓT DO LISTY ANALIZ
EXCENTRYCY, CZYLI PO SŁONECZNEJ STRONIE ULICY
Ten film ma super świat, super postacie i gdyby tylko działo się tu cokolwiek, to mógłby być filmem wielkim i magicznym. Ale ponieważ nie dzieje się nic, nie ma żadnego konfliktu, żadnego napięcia, żadnego celu, to jest nudno i pusto.
CÓRKI DANCINGU
Mnóstwo jest w tym filmie pomysłów i scen zachwycających. Wspaniały jest świat, lekkość i forma jego opisywania. Tylko ta opowieść nie ma sensu.
OBSERWUJ
Instagram • Facebook
O MNIE
Artur Wyrzykowski - analityk opowieści. Prowadzę prace scenariuszowe filmów i seriali: od streszczenia ustawiającego konstrukcję opowieści do tekstu gotowego do produkcji. Analizuję scenariusze, gdy producenci nie wiedzą, co dalej, albo gdy trzeba skrócić scenariusz i dopasować go do budżetu. Konsultuję wersje montażowe.
Wkrótce będę robić debiut "To się nie dzieje", który piszę, reżyseruję i produkuję. Ale zdjęcia za troszkę, więc mam jeszcze czas na analizy. Zapraszam: artur@nieskonczone.pl
Na tym poczytnym blogu analizuję polskie filmy i staram się udowodnić, że ich scenariusze są nieskończone. Jeśli moje analizy są dla Ciebie wartościowe, zachęcam do wsparcia: