WIEŻA. JASNY DZIEŃ

Scenariusz: Jagoda Szelc

Reżyseria: Jagoda Szelc

PIERWSZE 90 MINUT

Jest tu mnóstwo rzeczy, które doceniam. Świat, bohaterowie, napięcie, nastrój. Dostrzegam w tym wysoką jakość opowiadania.

Jest też mnóstwo rzeczy, których nie rozumiem. Jestem prostym widzem, nie wiem, co znaczą te symbole, bo nie dostrzegam klucza do ich odczytania. Jeśli nie ma klucza i każdy może je odczytać na swój sposób, to znaczy, że to nie są symbole, bo nic konkretnego nie symbolizują. Jeśli prezentowane sytuacje nie mają konkretnego znaczenia (nawet zakodowanego w symbole), to ta wypowiedź jest bełkotem (czyli jest niezrozumiała i pozbawiona sensu).

Na początku jest bardzo dobry, mocny konflikt. Kaja przyjeżdża do domu Muli, swojej siostry. Kaja jest matką Niny, która od lat jest wychowywana przez Mulę, więc Mula nie chce stracić córki. Ogłasza Kai przygotowane wcześniej zasady, a jej konkretnym celem na tę opowieść jest: "Nie dopuścić by podczas tego pobytu Kaja została matką Niny". To jest bardzo dobre, ponieważ jest bardzo trudne.

Jednak jeśli Mula ma taki cel, to dlaczego w ogóle zgodziła się na przyjazd Kai? Rozumiem, że jest siostrą, ale stawka jest dużo większa niż dobra relacja z siostrą-oszołomką, która zostawiła dziecko. Rozumiem, że Kaja to matka i może ma jakieś prawa, ale przecież, jak się okazuje, zasady Muli pozbawiają ją wszystkich praw. A jeśli komunia jest w tej rodzinie czymś ważnym, to dlaczego zaprosili Kaję na cały tydzień wspólnego mieszkania, a nie tylko na komunię? Dlaczego Mula zgadza się na tak wielkie ryzyko?

Jeśli nawet zgadza się z jakiegoś ważnego i rozsądnego powodu, to dlaczego dopiero po przyjeździe Kai wprowadza środki bezpieczeństwa w postaci ustaleń z Kają? Dlaczego nie zrobiła tego tydzień wcześniej przez telefon? Dlaczego nie poświęciła całego dnia i nie pojechała do niej do miasta, żeby z nią poważnie porozmawiać o tych zasadach? Przecież ona może stracić córkę, którą od kilku lat wychowuje! Dlaczego tak bardzo ryzykuje?

Być może Mula zgodziła się na to wszystko, bo wcześniej poznała scenariusz i wiedziała, że przez kolejne półtorej godziny nic w tej kwestii się nie wydarzy. Oczywiście są atrakcyjne dźwięki i montaże, barwne dialogi, dziwności i niepokoje, ale NIC SIĘ NIE DZIEJE. Kaja nie próbuje odzyskać Niny, Nina nie rozpoznaje Kai, nie ma wydarzeń, które rozwijałyby początkowy konflikt. Jest nudno. Jest popadająca w coraz większy obłęd Mula, ale to mnie nie obchodzi, ponieważ Mula nic nie robi w wyniku tego obłędu, w żaden sposób nie konfliktuje się z Kają, ani nie odsuwa się od córki. Jej obłęd ogląda się z niepokojem, ale również z poczuciem, że nic z tego nie wynika i niczemu to nie służy. Jako widz domagam się akcji, nie tylko atmosfery!

Po około 90 minutach niepokoju i nudy dzieje się rzecz znakomita: Kaja zabija wszystkich dorosłych członków swojej rodziny. Widzę to i myślę sobie: "Ale super! Nie zaakceptowali jej, nie zaufali, to teraz mają. Mula chciała zatrzymać córkę, a straciła życie! Znakomite. Thriller zemsty! Trochę się wynudziłem, ale koniec dobry, mocny, zaskakujący! Bardzo mi się to podoba."


Wtem!

OSTATNIE 10 MINUT

Wszystkie trupy wstają i pozbawione świadomości dołączając do setek innych zombiaków z okolicy i razem idą w stronę czegoś, czego nigdy nie odkrywamy, bo film się kończy. Widzę to i myślę sobie: "No kurwa mać! Co to ma być? Półtorej godziny thrillera zemsty, dramatu o relacji sióstr i walki o prawo do bycia matką, a na koniec przylatują kosmici i resetują wszystkim mózgi. Co za skandal i lekceważenie mnie. Co za oszustwo! I co z tego wynika? Że nieważne, czy układa nam się w rodzinie, bo w każdej chwili kosmiczni kumple scenarzystki mogą zniszczyć cywilizację? O, super, ta mądrość zmieni moje życie. Ja jebię, co za brak szacunku do widza. Jeszcze nigdy nikt mi tak nie ukradł 90 minut."

Dokładnie tak wtedy pomyślałem i zanotowałem dla Was te myśli. Film widziałem pół roku temu w Gdyni. Czyli przez 90 minut miałem satysfakcję, a potem przez 250 tysięcy minut byłem wściekły. A wystarczyło odciąć końcówkę o kosmicznych kosiarzach umysłów i byłoby spoko.


Jeśli ta analiza czegoś Cię nauczyła, rozważ wsparcie 5 zł:

Wspieraj Autora na Patronite
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zapraszam też do przeczytania innych analiz:


TWARZ

Jest bardzo śmiesznie, ale czy to jeszcze komediodramat społeczny, czy już satyra? Czy bohaterowie jako pozbawieni empatii, nietolerancyjni i chciwi egoiści to poważna diagnoza, czy żartobliwa stylizacja?

PITBULL. OSTATNI PIES

Wiemy, jaką historię opowiada ten film i na co mamy czekać. W porównaniu do 'Kobiet mafii' to bardzo dużo. Jednak ten scenariusz i tak ma wiele problemów z motywacją i rozwojem bohaterów oraz z przebiegiem intrygi kryminalnej.

POWRÓT DO LISTY ANALIZ



OBSERWUJ
InstagramFacebook

O MNIE


Artur Wyrzykowski - analityk opowieści. Prowadzę prace scenariuszowe filmów i seriali: od streszczenia ustawiającego konstrukcję opowieści do tekstu gotowego do produkcji. Analizuję scenariusze, gdy producenci nie wiedzą, co dalej, albo gdy trzeba skrócić scenariusz i dopasować go do budżetu. Konsultuję wersje montażowe.

Wkrótce będę robić debiut "To się nie dzieje", który piszę, reżyseruję i produkuję. Ale zdjęcia za troszkę, więc mam jeszcze czas na analizy. Zapraszam: artur@nieskonczone.pl

Na tym poczytnym blogu analizuję polskie filmy i staram się udowodnić, że ich scenariusze są nieskończone. Jeśli moje analizy są dla Ciebie wartościowe, zachęcam do wsparcia:

Postaw mi kawę na buycoffee.to



DOUCZKI














MOJE FILMY