ZJEDNOCZONE STANY MIŁOŚCI
Scenariusz: Tomasz Wasilewski
Reżyseria: Tomasz Wasilewski
Największy sukces polskiego scenariopisarstwa w 2016 roku. Oczywiście zazdroszczę i gratuluję, ale po chwili wyciągam swoją scenariuszową ekierkę i co widzę:
Fajnie, że wszystko w tym filmie jest brzydkie i bez gustu. Tylko jaki jest związek między tym bezguściem, a naszymi bohaterkami i ich miłosnymi dramatami? Czy ich uczucie jest jak początek lat dziewięćdziesiątych? Czy jest popisem niedojrzałości i obciachu, o którym wszyscy powinni zapomnieć? Choć to surowe, tak właśnie czuję przez większość filmu. Miłe panie zdają się w swoich uczuciach dysfunkcyjne, momentami wręcz chore, a ich cierpienie mogłoby się zakończyć wizytą u terapeuty (jak każde cierpienie, więc to żaden argument, poza tym wtedy w Polsce nie było terapeutów). Więc mam mieszane uczucia. Trochę im współczuję, a trochę nie. Chcę, żeby były szczęśliwe, ale widzę, że na ich drodze do szczęścia nie stoją ich ukochani, tylko one same.
Dlaczego to się dzieje w latach dziewięćdziesiątych? Jaką analogię buduje kontekst historyczny? Jak wpływa na życie bohaterek, co im utrudnia, a co ułatwia? Uważam, że ta opowieść miałaby taki sam ciężar i znaczenia, gdyby działa się współcześnie.
Dlaczego ten film ma tytuł nawiązujący do Stanów Zjednoczonych Ameryki? USA nie są obecne w świadomości naszych bohaterek, nie są kontrastem ani analogią dla niczego, co dzieje się w tym filmie. Bohaterki w swym nieszczęściu też nie są ze sobą zjednoczone, każda z tych miłości i ból z tym związany jest ich tajemnicą.
Agata kocha księdza. Kim jest ten ksiądz? Chłopakiem z liceum, czy pokochała go miesiąc temu na mszy? Czy on ją odtrąca jako byłą kochankę, czy jako nawiedzoną parafiankę? Czy mąż wie o tym księdzu? Po jej reakcji na wizytę po kolędzie mąż powinien coś zauważyć, dopytać, wyjaśnić. Ksiądz z ambony mówi: „Nie musisz się tłumaczyć. Nie musisz się bać.” O co chodzi? Czy ona pragnie usłyszeć te słowa i dlatego je sobie wyobraża, czy wręcz przeciwnie, boi się tych słów?
Iza kocha miłością maniakalną, przez co wcale nie jestem po jej stronie. Mam wręcz nadzieję, że da spokój temu miłemu lekarzowi i jego córce. Niestety wątek kończy się tragicznie. Jest tu niekonsekwencja względem pozostałych części. Trzy opowieści kończą się w tym samym miejscu, w którym się zaczęły: bohaterki kochały, cierpiały, ale nigdzie ich to nie zaprowadziło. Historia Izy prowadzi ją do miejsca, w którym rozsypał się świat jej i jej kochanka. Szkoda, że tu opowieść się urywa, bo ta tragedia to najmocniejszy punkt jej relacji z lekarzem i bardzo ciekawi mnie, co później wydarzy się między nimi.
Renata mnie wzrusza i rozczula, bo w swojej walce o miłość jest aktywna i pomysłowa. Inscenizuje swój upadek na klatce schodowej, stara się być obok wybranki serca i zwrócić na siebie uwagę. Mimo tego dla niej też przygotowałem serię pytań. Jak długo trwa jej fascynacja młodszą sąsiadką? Czy od 6 lat, kiedy się wprowadziła? Czy od 3, kiedy jej mąż wyjechał? Co się stało, że akurat teraz postanowiła skręcić nadgarstek na klatce i zapisać się na zajęcia z pływania?
Wątek Marzeny jest dziwny, bo ona nie robi nic, by odzyskać męża, ani by znaleźć dla niego zastępstwo. Ani nie uwodzi fotografa, ani nie ucieka od niego. Mam poczucie, że fragment o niej jest przypadkowy i więcej mówi o zakochanej w niej sąsiadce, niż o niej.
Cztery nieszczęśliwe kobiety, cztery rozdziały filmu. Moja ciekawość wyczerpała się po dwóch. Gdy zaczynała się opowieść o Renacie, wiedziałem, że ona też będzie próbowała się do kogoś zbliżyć i jej próba zakończy się porażką. Właśnie Renaty najbardziej mnie poruszyła, bo choć od początku widzę, że to miłość niemożliwa, to ona jedyna nie użala się nad sobą, nie niszczy nikomu życia, cieszy się każdą chwilą z wybranką serca. Szkoda, że poprzednie dwa rozdziały pozbawiły mnie napięcia o to, jak skończy się jej walka o miłość.
Cztery kobiety cierpią niekochane i koniec filmu. Hmm… Z czym mnie to zostawia? O czym to jest opowieść? Jaki jest wspólny mianownik dla ich nieszczęścia i na czym polega ich nieumiejętność walki o miłość? Szukając odpowiedzi dochodzę do wniosku, że początek wolnej Polski to nie był czas dla kobiet, które kochały księży, wdowców, inne kobiety lub wyjechanych mężów. Może gdyby któraś z nich zakochała się normalnie, to byłaby szczęśliwa. A jak wszystkie wydziwiały, to mają.
Jeśli ta analiza czegoś Cię nauczyła, rozważ wsparcie 5 zł:
Zapraszam też do przeczytania innych analiz:
SMOLEŃSK
Panie Jarku, władco Polski, nikt z większą nadzieją niż Pan nie czekał na ten film i wierzę, że nikt bardziej niż Pan nie jest nim zażenowany. Nie można było bardziej skompromitować całego frontu pisowskiej teorii smoleńskiej...
KAMPER
Nie znalazłem tu wiele jako poszukiwacz wydarzeń i konfliktów, ale znalazłem wiele jako dwudziestolatek po trzydziestce.
POWRÓT DO LISTY ANALIZ
SMOLEŃSK
Panie Jarku, władco Polski, nikt z większą nadzieją niż Pan nie czekał na ten film i wierzę, że nikt bardziej niż Pan nie jest nim zażenowany. Nie można było bardziej skompromitować całego frontu pisowskiej teorii smoleńskiej...
KAMPER
Nie znalazłem tu wiele jako poszukiwacz wydarzeń i konfliktów, ale znalazłem wiele jako dwudziestolatek po trzydziestce.
OBSERWUJ
Instagram • Facebook
O MNIE
Artur Wyrzykowski - analityk opowieści. Prowadzę prace scenariuszowe filmów i seriali: od streszczenia ustawiającego konstrukcję opowieści do tekstu gotowego do produkcji. Analizuję scenariusze, gdy producenci nie wiedzą, co dalej, albo gdy trzeba skrócić scenariusz i dopasować go do budżetu. Konsultuję wersje montażowe.
Wkrótce będę robić debiut "To się nie dzieje", który piszę, reżyseruję i produkuję. Ale zdjęcia za troszkę, więc mam jeszcze czas na analizy. Zapraszam: artur@nieskonczone.pl
Na tym poczytnym blogu analizuję polskie filmy i staram się udowodnić, że ich scenariusze są nieskończone. Jeśli moje analizy są dla Ciebie wartościowe, zachęcam do wsparcia: