JA TERAZ KŁAMIĘ

Scenariusz: Paweł Borowski

Reżyseria: Paweł Borowski

To jest bardzo ciekawy pomysł na opowieść. Ale ta opowieść jest bardzo nieciekawa, ponieważ:

Trzy historie, w każdej jest jakieś zaburzenie, jest jakaś kulminacja, ale bohaterowie nie mają celu. Oni nie są aktywnymi postaciami, za którymi można iść, tylko są rozgrywani i nawet o tym nie wiedzą. Ponieważ nie wiedzą, że mają wroga, to z nim nie walczą. Ponieważ nie walczą, to nic się nie dzieje. Technicznie bohaterką tej opowieści jest intrygantka Kai, ale jej cel i motywacja do samego końca pozostają przed nami ukryte.

Ponieważ konstrukcja uniemożliwia zaangażowanie się w opowieść, jedyne co pozostaje widzowi, to czekać na rozwiązanie zagadki. Więc gdy po 40 minutach w scenie przesłuchania okazuje się, że już nic nowego się nie wydarzy i to nie jest opowieść, tylko zagadka, to przez kolejną godzinę nie oglądam, tylko czekam. Już nie interesuje mnie wcale, co będzie za chwilę, tylko dlaczego to wszystko się dzieje. Więc czekam i odliczam minuty do końca. Gdy jest już po zeznaniach Mata, to myślę sobie, że jeszcze tylko wersja Yvonne i koniec. Gdy po raz trzeci zaczynają próby, to jeszcze ze 20 minut i koniec. Wreszcie Yvonne jedzie na tę imprezę, to za 10 minut mogę iść do domu!

Nawet przez pierwsze 40 minut, kiedy jeszcze jest złudzenie opowieści, to wciąż trudno się zaangażować w historię Celii, której życie nagle się rozpada. Nie dlatego, że ona nic z tym nie robi, ale dlatego, że stawka jest niska. Ona (na tym etapie wiedzy widza) jest aktorką, która chciała oszukać ludzi metodą na "chorą córkę", żeby dostać pieniądze na swój film. Do tego ten świat jest tak wystylizowany, że nie wiadomo, jak działają i jaką wartość mają filmy, skoro w telewizji są takie papki jak "Konfesjonał gwiazd" albo "Łapanka przy kraterze". Bohaterka i jej problem są abstrakcyjne. Czyli nic mnie to nie obchodzi.

Ładnie wymyślony świat jest bardzo ładny i cieszy moje oczy, ale po kilkunastu minutach to jest po prostu świat i musi zacząć działać dramaturgia, która nie działa.


INTRYGA
W tej przemyślanej intrydze nie wszystko jest przemyślane:

Mat nie chciał oszukać Celii, kocha ją i chce wyjaśnić sprawę. Dlaczego nie napisze: "Przepraszam, ale zrobiłem to dla nas. Kai zapłaci nam bardzo dużo, to ona chciała Yvonne." Przecież to jest naturalne działanie dla kogoś, kto chce wyjaśnić sprawę. I po takim smsie ona pewnie chętnie by się spotkała albo przynajmniej zadzwoniła.

Jak na całą opowieść Mata na przesłuchaniu reaguje Celia? Przecież powinna go przepraszać i całować ze szczęścia, gdy się wyjaśniło, że on też jest ofiarą intrygi Kai.

Yvonne jest zakochana w Macie. Jeśli ona ogląda filmy, jak ją przytulał i chwalił, i sama chętnie idzie do Celii i każe jej zostawić Mata w spokoju, to dlaczego przez ostatnie lata nie próbowała się do niego zbliżyć?

Cała trójka jest połączona rodzinnym dramatem sprzed lat. Ale czy elementem intrygi jest to, że oni razem trafili na początku do tego programu, czy to był gigantyczny zbieg okoliczności? Czy oni byli dwa razy w tym show? Czy są tylko raz i elementem ich fałszywej spowiedzi jest to, że byli raz dwa tygodnie temu i nic nie wygrali? Publiczność by wiedziała, że wcale nie byli dwa tygodnie temu.

Dlaczego jak Celia dostaje nagranie z tekstem i oprawą graficzną "Konfesjonału gwiazd", to nie stara się zrozumieć u Kai czy kogoś z produkcji programu, w jaki sposób oni są w to zamieszani? Potem nawet znajduje kamerę w pokoju, to przecież jasny sygnał, że to totalna manipulacja. Dlaczego nie zakłada, że jej ukochany też może być manipulowany?

Na koniec okazuje się, że autorem intrygi jest Były, który chce pomóc całej trójce i oferuje im historię, którą mogą opowiedzieć w programie, zaczarować publiczność i dostać upragnione pieniądze. Jeśli stać go na tak gigantyczną manipulację, dlaczego po prostu nie da im tych pieniędzy? Oni chcą wygrać program, żeby zrobić film. Intryga, która pozbawia ich tego filmu i niszczy ich związek, nie jest intrygą dla ich dobra. Dlaczego publiczność nie zobaczyła, że to jest bez sensu?


SHOW

Jak dokładnie działa "Konfesjonał gwiazd?" Czy widzowie po prostu słuchają zwierzeń ludzi? Czy to jest czymś ilustrowane? Dlaczego dla publiczności to jest atrakcyjne? Dlaczego potem spada kurtyna i publiczność nie dowiaduje się, czy dokonała słusznej oceny? Jaka jest stawka tej gry? W najgorszym wypadku życie uczestników będzie takie, jak było. Dlaczego publiczność nie skazuje kłamców na żadną karę?

Rozumiem, że publiczność nie wierzy piosenkarce. Ale jeśli aktorka czy reżyser nie są w stanie przygotować wiarygodnej opowieści, w którą uwierzą ludzie, to znaczy, że są beznadziejnymi reprezentantami swoich zawodów.


PRZESŁANIE

Na koniec okazuje się, że wszystko było wymyślone, nie ma żadnej intrygi, Yvonne naprawdę jest z sierocińca, a Celia i Mat naprawdę mają chore dziecko. Czyli o czym to jest film? Czy przesłaniem jest truizm, że "Ludzie chcą sensacji i z łatwością wierzą w spektakularne historie?" Oczywiście, że tak jest i nie ma w tym nic złego. Po to chodzę do kina albo czytam ciekawostki.onet.pl, żeby odkryć coś, co mnie zaskoczy. Kiedy stawiam się w roli publiczności, to chcę być oczarowany. Więc oglądając "Konfesjonał gwiazd" też nagrodziłbym pieniędzmi kogoś, kto padł ofiarą przebiegłej intrygi szalonego bogacza, a nie kogoś, kto nie ma pieniędzy, bo został zwolniony z pracy w teatrze.

Zatem moja reakcja na puentę wyczekiwaną przez 100 minut i na ładny świat postprodukowany przez 10 lat to: "No tak. No i co."


Jeśli ta analiza czegoś Cię nauczyła, rozważ wsparcie 5 zł:

Wspieraj Autora na Patronite
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Zapraszam też do przeczytania innych analiz:


NA BANK SIĘ UDA

Brak bohatera, intryga bez sensu, napad bez napięcia. Ten scenariusz nigdy nie powinien zostać skierowany do produkcji. Tutaj nie ma nawet czego łatać. To jest dramaturgiczne nic.

SŁODKI KONIEC DNIA

Ta opowieść buduje wiele moich oczekiwań, których potem nie spełnia. Zapowiada konflikty, których nie ma, i nie tłumaczy mi motywacji bohaterów. Utrzymuje mnie w stanie ciągłego rozczarowania.

POWRÓT DO LISTY ANALIZ



OBSERWUJ
InstagramFacebook

O MNIE


Artur Wyrzykowski - analityk opowieści. Prowadzę prace scenariuszowe filmów i seriali: od streszczenia ustawiającego konstrukcję opowieści do tekstu gotowego do produkcji. Analizuję scenariusze, gdy producenci nie wiedzą, co dalej, albo gdy trzeba skrócić scenariusz i dopasować go do budżetu. Konsultuję wersje montażowe.

Wkrótce będę robić debiut "To się nie dzieje", który piszę, reżyseruję i produkuję. Ale zdjęcia za troszkę, więc mam jeszcze czas na analizy. Zapraszam: artur@nieskonczone.pl

Na tym poczytnym blogu analizuję polskie filmy i staram się udowodnić, że ich scenariusze są nieskończone. Jeśli moje analizy są dla Ciebie wartościowe, zachęcam do wsparcia:

Postaw mi kawę na buycoffee.to



DOUCZKI














MOJE FILMY